Dzisiaj wracam do tematu światła, a mówiąc konkretniej do niezwykle drażliwego tematu - użycia wbudowanej w aparat lampy błyskowej przy fotografowaniu prac florystycznych we wnętrzach.

Dlaczego drażliwego? Dla mnie dlatego, że aż  czasami mam łzy w oczach kiedy widzę np. na pokazach, że 90% odwiedzających pstryka zdjęcia prac praktycznie wkładając w nie obiektyw i przy użyciu właśnie światła z lampy wbudowanej w aparat. To taka ogromna marnacja potencjału... Wiele razy próbowałam już tłumaczyć, że to nie jest najlepszy sposób, ale chociaż wszyscy kiwają głowami że rzeczywiście, zdjęcia z lampą wychodzą po prostu brzydko, to i tak nie chcą słuchać, ze istnieje alternatywa... No cóż, może dzisiaj uda mi się to lepiej wytłumaczyć!

Zacznijmy więc od początku. Większość współczesnych aparatów oferuje nam opcje "Auto," w której parametry zdjęcia dobierane są przez aparat automatycznie. I w wielu wypadkach robi to bardzo dobrze - zwłaszcza przy zdjęciach wykonywanych na zewnątrz, w pogodny dzień, a więc kiedy na dworze jest dobre światło. Niestety jednak większość prac florystycznych fotografujemy we wnętrzach, i to stosunkowo ciemnych - i tu właśnie zaczynają się problemy.

Aparat fotograficzny - jak dobry by nie był - jest tylko maszyną, i na razie jeszcze mu daleko do naszej inteligencji (w sumie to chyba dobrze...). A więc kiedy jego czujniki pomiaru światła wykryją, że jest stosunkowo ciemno (a w większości pomieszczeń, nawet z lampami, do zdjęć będzie za ciemno o ile nie ma ogromnych okien wpuszczających dzienne światło), to automatycznie podejmuje decyzję, żeby użyć lampy. Prosta zasada - nie ma dość światła, trzeba je stworzyć. Ale w przypadku prac florystycznych efekt jest często po prostu opłakany.

I tu właśnie jest moment, w którym muszę zaprezentować JAK BARDZO opłakany jest ten efekt, co oznacza, że muszę wkleić zdjęcie, na którego widok jeży się cały mój zmysł estetyki i instynkt fotografa - no ale dla dobra sprawy muszę się przemóc ;-) Głęboki oddech, i....
Picture
tak NIE robimy !!!
Chyba się zgodzicie, że powyższe zdjęcie wygląda koszmarnie. Nierównomierne oświetlenie sprawia, że wygląda na przybrudzone, a tło na nierówne, kolory kwiatów są przekłamane, całe zdjęcie jest zaniebieszczone, a efekt całości jest godny pożałowania. A kwiaty wyglądają jakby były już... piątej młodości. Specjalnie dobrałam tu kompozycję w ciepłych, ostrych kolorach na wyraźnym tle ze wzorem, bo taki przykład najlepiej zilustruje katastrofalny wpływ użycia lampy. (W normalnych okolicznościach nie polecałabym oczywiście tego tła do tego typu kompozycji - za dużo się wtedy dzieje na zdjęciu, bardziej by tu pasowało spokojniejsze tło.)

Zdjęcie to zostało zrobione w dość jasnym pokoju, z balkonem i oknami,  latem - w godzinach popołudniowych. A więc dla ludzkiego oka było jasno, dla aparatu, jak się okazuje, już nie. Użyłam do tego swojego aparatu, który jest dobrą lustrzanką, ale i on nie dokona tu cudu, kiedy nastawię go na tryb "Auto."

Cudu może tu dokonać tylko człowiek - czyli Ty - poświęcając chwilę czasu by nauczyć się manipulować podstawowymi parametrami aparatu. Dowodem na to jest poniższe zdjęcie, zrobione dosłownie chwilę po powyższym, czyli w dokładnie tych samych warunkach - jedyna zmiana to to, że sama ustawiłam parametry zdjęcia. A efekt był taki:
Picture
To chyba najsilniejszy argument jaki mam, żeby Was przekonać do nauki podstaw fotografii, i zapoznania się z możliwościami Waszego aparatu!



Leave a Reply.